niedziela, 23 marca 2014

Rozdział 4 "Czy te kotary były kiedykolwiek prane?"


 
W drzwiach ukazała się Lorose . Patrzyła z lekką pogardą na Furt. Nie zauważyła Jacka i Elise. Skupiła całą swoją uwagę na młodej dziewczynie. Po chwili niezręcznej ciszy, powiedziała:

- Pamiętasz o swojej obietnicy?

- Oczywiście. Zaraz zejdę .

-Jaka obietnica, Kate?- zapytał Jack cicho, podnosząc jej dłonie i patrząc jej prosto w oczy. Ta jednak unikała jego wzroku.

- Czyli obiecałaś, że coś zaśpiewasz?

-Ta…

- Robiłaś to od czasu , kiedy Twoja mama… odeszła?

-Nie. Robię to pierwszy raz od tamtego czasu. Wiesz ja zostałam do tego zmuszona. Jakbym tego nie zrobiła , gdyby nie to , że zabrali mój miecz. A wtedy była pełnia. Wiesz, co by się stało gdybym go wtedy dotknęła … A potem nie chcieli mi go oddać. Powiedzieli mi, że oddadzą mi go dopiero po weselu . Zabrali mi też moje dwie zbroje, ale zapomnieli o te najważniejszej - na jej twarz pojawił się znaczący, zawadiacki uśmiech, który jednak po chwili pojawił się tam grymas.

- Pójdziesz ze mną?- scena ta wyglądała na scenę zaręczyn. Elise poczuła się dotknięta.

- Oczywiście . - po czym pomógł jej wstać .

- Elise, zostań tutaj. Nikt nie może Cię zobaczyć . - po tych słowach wyszła.

Kate wraz z chłopakiem przemierzała czarny korytarz, który tak bardzo zaciekawił Elise. Jack również rozglądał się . Szukał różnic, sprawdzał czy cokolwiek zmieniło się tutaj." Na ścianach jak zwykle wiszą portrety tych starych zgryźliwych baronów, którzy kiedykolwiek bywali tutaj. Ściany nadal pozostają pomalowane czarną farbą . Czy ten "lord"  końcu zmieni upodobania ? Ach, czy naprawdę te kotary muszą być czerwone? Przecież okna są tak małe, i tak wysoko, że nie trzeba kotar , by było ciemno. "I- rozmyślał Jack.- Furt, czy kiedykolwiek te kotary były prane?

- Czemu pytasz?

- Bo tak wyglądają jakby pamiętały czasy naszej Stworzycielki .- powiedział Jack z kamienną miną.

- Dzięki, że próbujesz mnie rozśmieszyć, ale ja naprawdę nie mam ochoty na żarty.

- Okej, okej.

Po czym wrócił do oglądanie portretów. Nagle zauważył obraz Terrina i Lorose. Przystanął by przyjrzeć się dokładnie obrazowi. Był ona mroczny, emanował wymuszonym szczęściem. Za parą młodą stał czarny dom. Na obrazie panował bezruch. Żadnej ciepłej barwy, nawet słońce nie wyszło zza ciemnych burzowych chmur. Obok podobny obraz był obok, tam jednak oprócz Terrina i Lorose był malutki Blasie. Ale znowu panowała podobna atmosfera na poprzednim obrazie. Kolejny był z goła inny. Tutaj była Merida , Terrin i kilkuletni Blaise. Wszystko zdawało się tańczyć! Nic nie mogło  ustać w miejscu. Terrin uśmiechał się i łapał jakieś bańki , Merida trzymała za rękę malutkiego chłopca i uśmiechała się na widok Terrina. Obraz tak odmienny od poprzednich był jedynym  światełkiem w tym domu. Następny malunek przedstawiał szczęśliwą Meridę wraz z malutką Furt na rękach i Blaisem na kolanach. Terrin stał z tyłu i trzymał ramię żony bardzo, bardzo zaborczo.  Obraz nie był już tak barwny jak poprzedni. Nigdy nie widział równie dziwnej mieszanki obrazów.  Jednak Furt odciągnęła go od rozmyślań, bo dochodzili do sali balowej. Przyjaciele nie weszli głównymi drzwiami, lecz wejściem dla grajków.  Jack jednak chciał obejrzeć Kate z widowni, więc cichutko wkradł się na salę i czekał na Furt. Na sali pełno było Mrocznych Elfów . Wielu z nich było już upitych i tańczyli na stołach. Śpiewali jakieś pijackie piosenki. Skolei kobiety cicho szeptały między sobą na różne tematy. Jedynie para młoda i jej najbliżsi przyjaciele pozostali trzeźwi. Obok Lorose siedziała Narcyza i jej wychowanka, Meridiane. Nie wszyscy wiedzieli, czyją była córką. Była to ściśle tajna informacja.  Zaś obok Terinna siedział ojciec Falena i jeszcze jedna osoba ,której nikt nie znał. Miał na sobie maskujące ubrania, więc mało kto dawał sobie z jego obecności sprawę. Falen bawił się najgłośniej, a wokół niego stało i siedziało mnóstwo pań , a on próbował z każdą flirtować . Blaise siedział obok niego i dyskretnie zerkał na Meridiane. Za chwilę grajek zapowiedział występ Furt. Gdy ta pojawiła się na scenie nikt nie poznał jej. Miała na sobie białą cekinową suknię. Białe szpilki i makijaż, który był ciemny, ale przy prawym oku miała cekiny. Całość dopełniała biała opaska z piórami. Powiedziała:

- Ten utwór dedykuję młodej parze. - po czym zaczęła śpiewać piosenkę Celiene Dione "My heart will go on" . W tym czasie Terrin poprosił Lorose do tańca. Zaczęli delikatnie kołysać się w rytm muzyki . Wyglądali, jakby naprawdę byli szczęśliwi. Jack wpatrywał się e Furt i zapomniał o całym świecie. Tak działał głos Furt. W końcu podszedł do sceny , i zapatrzył się w Kate. To samo stało się z większością mężczyzn na sali. Elise, wymknęła się z sypialni i podążyła za Jackiem. Gdy zobaczyła Jacka, który wpatrywał się w Furt, wściekła się. Nie wiedziała jak to się stało, ale rzuciła czar na śpiewaczkę, ta straciła przytomność i spadła ze sceny. Elise otrzymała odmienny efekt od zamierzonego. Jack i Falen w tym samym momencie rzucili się , by złapać spadającą damę. Jednak to Jack zdążył  ją złapać. Falen, gdy to zobaczył- wściekł się .

- Ty wredny pachołku! Jak śmiałeś jej dotknąć ! Ta zniewaga krwi wymaga! - jednak ojciec Falena powstrzymał go ,twierdząc, że Falen nie ma prawa tego robić na weselu i gdy osoba o którą chodzi jest nieprzytomna. Po chwili wszyscy wrócili do zabawy, tylko Terrin poszedł za Jackiem i trzymał córkę za rękę. Gdy doszli do komnaty Furt, puścił ją i poszedł zawiadomić medyka, który przyszedł już za chwilę. Terrin rzucił na odchodnym:

- Masz mnie o wszystkim informować- po czym zniknął na korytarzu. Elise też już była w komnacie i zachowywała się jakby nigdzie nie wychodziła . Terrin rozkazał przynieść w między czasie do pokoju śpiewaczki dwa łóżka , więc Elise się położyła. Zachęcała , by Jack zrobił to samo i nie przejmował się Furt. Jednak on nie odstępował łóżka Kate całą noc, a gdy nikt nie patrzył położył rękę na sercu Furt i wypowiedział jakieś dziwne słowa, po czym z zadowoleniem usnął na krześle , ciągle trzymając ją za rękę.

3 komentarze:

  1. Rozdział ogólnie bardzo fajnie napisany. Lekko i przyjemnie się czyta, ale... domyślasz się pewnie, że musi być ale. Poguniłam się w imionach. Mylą mi się. Oczywiście to nie Twoja wina, tylko moja. Muszę się jakoś ogarnąc. No ale jak wcześniej mówiłam bardzo mi się podobał ;)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. popieram Elfik Book też się jeszcze gubię. :3 A co do rozdziału bardzo ciekawy. Wiesz to jest moje pierwsze opowiadanie o elfach i powiem Ci że dzięki Twojemu blogowi przekonałam się co to tej tematyki opowiadań. Wcześniej jakoś uważałam że nie warto na nie wchodzić i choćby przeczytać prolog dzięki tobie się przekonałam. I dzięki Ci za to! :**

    Alex xoxo

    OdpowiedzUsuń
  3. podoba mi sie :):):):) i dziękuje za tą meridiane ;)

    OdpowiedzUsuń