W drzwiach ukazała się
Lorose . Patrzyła z lekką pogardą na Furt. Nie zauważyła Jacka i Elise. Skupiła
całą swoją uwagę na młodej dziewczynie. Po chwili niezręcznej ciszy,
powiedziała:
- Pamiętasz o swojej
obietnicy?
- Oczywiście. Zaraz zejdę
.
-Jaka obietnica, Kate?-
zapytał Jack cicho, podnosząc jej dłonie i patrząc jej prosto w oczy. Ta jednak
unikała jego wzroku.
- Czyli obiecałaś, że coś
zaśpiewasz?
-Ta…
- Robiłaś to od czasu ,
kiedy Twoja mama… odeszła?
-Nie. Robię to pierwszy
raz od tamtego czasu. Wiesz ja zostałam do tego zmuszona. Jakbym tego nie
zrobiła , gdyby nie to , że zabrali mój miecz. A wtedy była pełnia. Wiesz, co
by się stało gdybym go wtedy dotknęła … A potem nie chcieli mi go oddać.
Powiedzieli mi, że oddadzą mi go dopiero po weselu . Zabrali mi też moje dwie
zbroje, ale zapomnieli o te najważniejszej - na jej twarz pojawił się znaczący,
zawadiacki uśmiech, który jednak po chwili pojawił się tam grymas.
- Pójdziesz ze mną?- scena
ta wyglądała na scenę zaręczyn. Elise poczuła się dotknięta.
-
Oczywiście . - po czym pomógł jej wstać .
-
Elise, zostań tutaj. Nikt nie może Cię zobaczyć . - po tych słowach wyszła.
Kate
wraz z chłopakiem przemierzała czarny korytarz, który tak bardzo zaciekawił
Elise. Jack również rozglądał się . Szukał różnic, sprawdzał czy cokolwiek
zmieniło się tutaj." Na ścianach jak
zwykle wiszą portrety tych starych zgryźliwych baronów, którzy kiedykolwiek
bywali tutaj. Ściany nadal pozostają pomalowane czarną farbą . Czy ten
"lord" końcu zmieni upodobania
? Ach, czy naprawdę te kotary muszą być czerwone? Przecież okna są tak małe, i
tak wysoko, że nie trzeba kotar , by było ciemno. "I- rozmyślał Jack.-
Furt, czy kiedykolwiek te kotary były prane?
-
Czemu pytasz?
-
Bo tak wyglądają jakby pamiętały czasy naszej Stworzycielki .- powiedział Jack
z kamienną miną.
-
Dzięki, że próbujesz mnie rozśmieszyć, ale ja naprawdę nie mam ochoty na żarty.
-
Okej, okej.
Po
czym wrócił do oglądanie portretów. Nagle zauważył obraz Terrina i Lorose.
Przystanął by przyjrzeć się dokładnie obrazowi. Był ona mroczny, emanował
wymuszonym szczęściem. Za parą młodą stał czarny dom. Na obrazie panował
bezruch. Żadnej ciepłej barwy, nawet słońce nie wyszło zza ciemnych burzowych
chmur. Obok podobny obraz był obok, tam jednak oprócz Terrina i Lorose był
malutki Blasie. Ale znowu panowała podobna atmosfera na poprzednim obrazie.
Kolejny był z goła inny. Tutaj była Merida , Terrin i kilkuletni Blaise.
Wszystko zdawało się tańczyć! Nic nie mogło
ustać w miejscu. Terrin uśmiechał się i łapał jakieś bańki , Merida
trzymała za rękę malutkiego chłopca i uśmiechała się na widok Terrina. Obraz
tak odmienny od poprzednich był jedynym światełkiem
w tym domu. Następny malunek przedstawiał szczęśliwą Meridę wraz z malutką Furt
na rękach i Blaisem na kolanach. Terrin stał z tyłu i trzymał ramię żony
bardzo, bardzo zaborczo. Obraz nie był
już tak barwny jak poprzedni. Nigdy nie widział równie dziwnej mieszanki
obrazów. Jednak Furt odciągnęła go od rozmyślań,
bo dochodzili do sali balowej. Przyjaciele nie weszli głównymi drzwiami, lecz
wejściem dla grajków. Jack jednak chciał
obejrzeć Kate z widowni, więc cichutko wkradł się na salę i czekał na Furt. Na
sali pełno było Mrocznych Elfów . Wielu z nich było już upitych i tańczyli na
stołach. Śpiewali jakieś pijackie piosenki. Skolei kobiety cicho szeptały
między sobą na różne tematy. Jedynie para młoda i jej najbliżsi przyjaciele
pozostali trzeźwi. Obok Lorose siedziała Narcyza i jej wychowanka, Meridiane.
Nie wszyscy wiedzieli, czyją była córką. Była to ściśle tajna informacja. Zaś obok Terinna siedział ojciec Falena i
jeszcze jedna osoba ,której nikt nie znał. Miał na sobie maskujące ubrania,
więc mało kto dawał sobie z jego obecności sprawę. Falen bawił się najgłośniej,
a wokół niego stało i siedziało mnóstwo pań , a on próbował z każdą flirtować .
Blaise siedział obok niego i dyskretnie zerkał na Meridiane. Za chwilę grajek
zapowiedział występ Furt. Gdy ta pojawiła się na scenie nikt nie poznał jej. Miała
na sobie białą cekinową suknię. Białe szpilki i makijaż, który był ciemny, ale
przy prawym oku miała cekiny. Całość dopełniała biała opaska z piórami.
Powiedziała:
-
Ten utwór dedykuję młodej parze. - po czym zaczęła śpiewać piosenkę Celiene
Dione "My heart will go on" . W tym czasie Terrin poprosił Lorose do
tańca. Zaczęli delikatnie kołysać się w rytm muzyki . Wyglądali, jakby naprawdę
byli szczęśliwi. Jack wpatrywał się e Furt i zapomniał o całym świecie. Tak
działał głos Furt. W końcu podszedł do sceny , i zapatrzył się w Kate. To samo
stało się z większością mężczyzn na sali. Elise, wymknęła się z sypialni i
podążyła za Jackiem. Gdy zobaczyła Jacka, który wpatrywał się w Furt, wściekła
się. Nie wiedziała jak to się stało, ale rzuciła czar na śpiewaczkę, ta
straciła przytomność i spadła ze sceny. Elise otrzymała odmienny efekt od
zamierzonego. Jack i Falen w tym samym momencie rzucili się , by złapać spadającą
damę. Jednak to Jack zdążył ją złapać.
Falen, gdy to zobaczył- wściekł się .
-
Ty wredny pachołku! Jak śmiałeś jej dotknąć ! Ta zniewaga krwi wymaga! - jednak
ojciec Falena powstrzymał go ,twierdząc, że Falen nie ma prawa tego robić na
weselu i gdy osoba o którą chodzi jest nieprzytomna. Po chwili wszyscy wrócili
do zabawy, tylko Terrin poszedł za Jackiem i trzymał córkę za rękę. Gdy doszli
do komnaty Furt, puścił ją i poszedł zawiadomić medyka, który przyszedł już za
chwilę. Terrin rzucił na odchodnym:
-
Masz mnie o wszystkim informować- po czym zniknął na korytarzu. Elise też już
była w komnacie i zachowywała się jakby nigdzie nie wychodziła . Terrin
rozkazał przynieść w między czasie do pokoju śpiewaczki dwa łóżka , więc Elise
się położyła. Zachęcała , by Jack zrobił to samo i nie przejmował się Furt.
Jednak on nie odstępował łóżka Kate całą noc, a gdy nikt nie patrzył położył
rękę na sercu Furt i wypowiedział jakieś dziwne słowa, po czym z zadowoleniem
usnął na krześle , ciągle trzymając ją za rękę.
Rozdział ogólnie bardzo fajnie napisany. Lekko i przyjemnie się czyta, ale... domyślasz się pewnie, że musi być ale. Poguniłam się w imionach. Mylą mi się. Oczywiście to nie Twoja wina, tylko moja. Muszę się jakoś ogarnąc. No ale jak wcześniej mówiłam bardzo mi się podobał ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
popieram Elfik Book też się jeszcze gubię. :3 A co do rozdziału bardzo ciekawy. Wiesz to jest moje pierwsze opowiadanie o elfach i powiem Ci że dzięki Twojemu blogowi przekonałam się co to tej tematyki opowiadań. Wcześniej jakoś uważałam że nie warto na nie wchodzić i choćby przeczytać prolog dzięki tobie się przekonałam. I dzięki Ci za to! :**
OdpowiedzUsuńAlex xoxo
podoba mi sie :):):):) i dziękuje za tą meridiane ;)
OdpowiedzUsuń